Strona Internetowa Dziubka Boryckiego

Zobacz

  1. Podróże
  2. Poezja
  3. Artykuły
  4. Kontakt

Copyright © 2001-2024
Dziubek Borycki

statystyka

"Jadą, jadą..."

“Jadą, jadą dzieci drogą, siostrzyczka i brat
I nadziwić się nie mogą, jaki piękny jest ten świat”
Maria Konopnicka


Właśnie samolot, którym leciałem na Florydę oderwał się od ziemi. Przez okno widać było oddalający się, polski ląd. Samolot wznosił się szybko i w końcu warstwa chmur zasłoniła ziemię. Myślałem wtedy o pięknym, ciepłym kraju, w którym będę wkrótce. Z dala od zimnej, szarej Polski. Widziałem w wyobraźni palmy, ptaki oraz cały ciepły kraj. Wydawał się mi tak piękny, że już żal mi było, że za dwa tygodnie wracam. Byłem zły, że z głośników słychać było polską, ludową piosenkę "Jadą, jadą dzieci drogą...", która kłóciła się z tropikalnymi obrazami w mojej wyobraźni. Po jedenastu godzinach lotu samolot zaczął podchodzić do lądowania. Wyłoniły się jasnoniebieskie wody Zatoki Meksykańskiej, oraz rozległa Tampa porośnięta palmami. Gdy opuściłem samolot szedłem między palmami daktylowymi. Widziałem kolorowe ptaki, gatunki drzew, których wcześniej nie znałem.

Poznałem ludzi mieszkających w dużych miastach i na wsiach, ich tryb życia wielokrotnie różni się od naszego. Idąc przez florydzką wieś nie widzieliśmy ani jednego chodnika. Na ulicach nie było pieszych, wszyscy przemieszczali się za pomocą samochodów. Cała miejscowość wydawała się opuszczona. Gdzie ukrywali się ludzie? Wszyscy przebywali w domach, lub w sklepach, urzędach, kinach, szkołach. Drogę z jednego miejsca pobytu do drugiego pokonywali w swoich samochodach. Wiecznie słoneczna pogoda, ani jednej chmurki, papierowa zieleń tropikalnej roślinności, smutek, bezosobowość, maszyny w polach i ogrodach, gdzie byli ludzie? Zachłystywałem się piękną pogodą, pięknymi ogrodami otaczającymi dostojne domy, zamyślałem się nad biedą ludzi mieszkających w barakach i przyczepach samochodowych, które otoczone były klepiskiem lub przysuszoną trawą. Inny świat, a może ten sam świat, ale inni w nim ludzie? Ja, wychowany w Polsce, obwieziony przez ten kraj wzdłuż i wszerz, czy go znam? Czy naprawdę różni się od tego za oceanem? Czym się różni? "Biała chata...wierzba rosochata,....strach." Jestem z ziemi gdzie "słomiany dach", ale radość daje mi widok wieżowców na Manhatanie, rozległe przestrzenie na Florydzie, chłonę widoki całego jeszcze niewielkiego kawałka świata, który zwiedziłem. Czy samolot leci tam gdzie ptak? Bocian z dachu Jaśkowej chałupy w Ciebłowicach wraca co roku z gorącej Afryki. Dlaczego wraca na Jaśkowy dach? Do "łąk mokrych bocian leci - kla, kla, kla" Czy w Afryce pamięta smak polskich żab? Pierwszy raz w życiu jadłem homara - smak to dziwny, nietypowy, coś jak delikatne mięso ryb. Mama nie chce wzbogacić naszego codziennego jadłospisu o potrawy z homara - ja nie płaczę z tego powodu, próbuję smakołyków z różnych dziwnych kuchni, lecz żurek jest najlepszy. Mijały kolejne dni, a cały ten obcy kraj zaczął wydawać mi się jak najbardziej normalny. Wydawało mi się, że czegoś, mimo piękna tej ziemi, tu brakuje. Długo myślałem na ten temat, zastanawiałem się, zadawałem sobie pytanie - czego? Pewnego razu wpatrując się w podmokłe łąki, pomyślałem, że brakuje tu wielu tak drobnych obiektów, jak... pola uprawne usiane zbożami, pastwiska, czy nawet sady jabłoni. Dwa tygodnie potem, w dniu odlotu, wręcz marzyłem, by wreszcie zobaczyć Polskę. Marzyłem, by spojrzeć na tradycyjną, polską wieś. W Polsce co roku jest ciepłe i przyjemne lato, a także piękna śnieżna zima. Po niej zawsze z radością wszyscy witają wiosnę i wyglądają pierwszych kwiatów. A po lecie zawsze przychodzi pełna ciepłych kolorów jesień. Tu natomiast nic się nie zmienia i zawsze jest upalnie, a niektórzy ludzie nigdy nie widzieli śniegu. Samolot oderwał się od lotniska w Tamie. Usłyszałem tą samą melodię: "Jadą dzieci jadą" ale tym razem wywołała mój uśmiech i zadowolenie, a nie rozdrażnienie, jak dwa tygodnie temu. Przez okno widać było monotonny ląd Florydy, którego nawet nie można porównywać do polskich równin, wyżyn i gór. Z wielką radością po jedenastu godzinach lotu zauważyłem w dole Polskę, właśnie rozpoczynała się wiosna. Krajobraz mojego dzieciństwa, który myślę, że zostanie na całe życie to wysokie domy warszawskiego osiedla."Owce siwe...Brysio, Konik, Chuda krówka, Młyn na rzece" to cechy polskiego krajobrazu, dla mnie wakacyjnego, więc bardzo przyjemnego, bo związanego z beztroską, lenistwem, słońcem i swobodą, ale nie codziennego, nie tego, który kocham i widzę zawsze po szkole. Nie tak wygląda warszawski park, zatłoczone ulice. Gwar ulic i huk samochodów to nie tak brzmi jak "w polu, w sadzie... piosenka", ale to moje życie, tu są moi przyjaciele i rodzina. Gdzie jest moje miejsce? Czy wysokie domy w zatłoczonych miastach, czy zabytkowe spokojne miejscowości, czy wolno żyjące wiejskie siedliska, czy góry, czy brzeg morza, czy lasy, czy sady, czy tropik, czy biegun. Kocham podróże kocham wszystkie zakątki - te spokojne i pozornie nudne i te wściekle pędzące gdzieś w dal. Mając to wszystko w pamięci wiem, że dziewiąte piętro w wieżowcu na Grochowie - to pani Konopnicka - jest mój "Piękny świat".

Nawi Poezja

Nawi Strona główna